Mam dziś studniówkę
hm, bez kreacji do ziemi, diademów, rękawiczek pod kolor, szytych sukni, gorsetów, solarium i profesjonalnego makijażu. Za to z ciekawostek - byłam dziś pierwszy raz na MANICURE i było to dla mnie dość traumatyczne przeżycie, bo ryskę w lakierze przypłaciłam przed chwilą strumieniem łez. Oj.
A moim partnerem nie będzie żaden student medycyny tudzież książę na białym koniu tylko mój najlepszy przyjaciel na świecie i w ogóle w ogóle ♥.
Życie mi dobrej zabawy i tego, żebym się nie zabiła na trzystu centymetrowych szpilkach :)