niedziela, 28 sierpnia 2011

"the most hideous dress you've ever seen"




Niektórzy mówią, że moje torebki kosztują tyle, ile średniej klasy samochody (nie mam prawa jazdy, więc muszę na coś wydawać kasę, racja), inni że nigdy nie ubieram się na wyprzedażach (co jest takie trochę dla mnie smutne, bo może i bym chciała, ale do mojej szafy trafiają głównie szmaty za 10 i 20zł, bo nie umiem się powstrzymać i nie umiem oszczędzać), a jeszcze innych (czyt. 99,9%) nie obchodzi za bardzo moje życie i totalnie się im nie dziwię, no ale! Zainspirowana właśnie tą częścią o wielkich projektantach, opływających złotem metkach, a przede wszystkim - tematem o tej samej nazwie na forum fashionspot (nigdy nie wysyłajcie tam podania, żeby was przyjęli. Będziecie smutno spędzać noce przeglądając informacje o tym, który z modelów jest gejem a która modelka bywa niemiła dla fanów) postanowiłam pokazać wam najbrzydsze z najbrzydszych propozycji, warte oczywiście setki tysięcy dolarów, euro, funtów (jej, można by było taką sprzedać i moja wymarzona kawalerka byłaby już krok ode mnie....), złotych, blablabla.



Kiedy Christian Lacroix nazywany przez wielu mistrzem haute couture w wyniku kryzysu finansowego postanowił odejść z branży, wszystkich ogarnęła taka histeria, że zgodzili się pracować za darmo przy przygotowaniu jego ostatniego pokazu. Chyba nie widzieli tej kreacji. Kojarzy mi się z wieloma rzeczami, ale na pewno nie miło i cenzuralnie.


Wiadomo, że D&G to taka kolorowa, wesoła i niezależna linia dla szalonych nastolatków, w której raczej więcej jest taniości niż klasy, ale w 2007 roku chyba coś poszło źle. BARDZO źle. Nie wyobrażam sobie raczej żadnej mojej koleżanki ze szkoły w takim stroju, więcej, nie sądzę, żeby założyła go jakakolwiek szanująca się striptizerka.



Ostatnio w jakiejś polskiej gazecie czytałam super pochlebny artykuł o Jeremym Scott'cie (kurcze, jak to odmienic?), ok, rozumiem, że to taka kiczowata konwencja, że to zabawa, bardziej żart niż wielka moda, ale kto to kupuje, kto to nosi i po co to projektować, skoro oczy wszystkich w tym momencie po prostu bolą.


Ulubieniec naszej ukochanej polskiej celebrytki Anji Rubik, Peter Dundas zaprojektował dla Pucci sukienkę będącą połączeniem stylu cyganki, tancerki flamenco i striptizerki, yaaay! Dziwne, ale zaczynam tęsknić za Matthew Williamsonem na stanowisku dyrektora kreatywnego...



Nie dziwię się, że ta kolekcja Hannah McGibbon dla Chloe była jej ostatnią (chociaż zdarzały jej się naprawdę świetne projekty).


Zgadza się, to kolekcja nadchodząca na jesień i Marchesa marka uwielbiana przez młode gwiazdki. Kojarzy mi się trochę z włoską wdową.



...a stron jest aż dziesięć. Chcecie zobaczyć wszystko? Skoczcie tu! Oczywiście to tylko wyjątki pośród ogromnej ilości projektów będących dziełami sztuki, na widok których zamiast ataków spazmatycznego śmiechu mielibyście ciarki na plecach, no ale o tym kiedy indziej. Dobranoc!

1 komentarz:

Kaja pisze...

świetny post, niestety takie zdjęcia można by mnożyć i mnożyć, bo nawet najlepszym zdarzają się wpadki