niedziela, 8 grudnia 2013

Pretty Things #5



In the next 24 hours I am going home for Christmas. Of course I am excited - although it is going to be heartbreaking to leave London for nearly three weeks. Oh, and here's the funny fact for you: I am terrified of flying.

If you know me personally you are probably shocked and I don't blame you, I have never been this person to see dangers, death and apocalypse everywhere (ok, at least when it comes to flying) so it was a big surprise to me as well. How did it happen?

Well, exactly a year ago I was going home for Christmas, straight after two morning shifts at work. My plane tried to land twice. No one told us what was going on and people sitting next me were PRAYING, that's how terrifying experience that was. I landed somewhere else which was not that big of a deal but the feeling of being trapped on a plane going God knows why was definitely something. Then, a month after that, my wallet got stolen on my way to the airport and I experienced my first ever panic attack. Oh, and we were setting off in a middle of a snowstorm and if you lived in Britain for more than a week you probably know how British transport works when even one snowflake falls on the ground.

So yeah, I am basically freezing when thinking of waking up at 4AM tomorrow, getting a taxi, getting a coach and going through security. If you have any tips for that that do not involve being drunk or half-conscious, please help me.

Enough with being silly. Here they are - some of my favourite things this month.


Ok, maybe that's not a "thing" but here's the view from my window today. I already miss my street and my building full of old people :(.


I was trying to find my boyfriend a perfect Christmas jumper when I saw this beauty - it's real leather, was 50% off and that was the day I found out that I pretty much nailed my Final Major Project proposal. Oh, well.

This is THE rose lemonade. Not, it's not your usual pink lemonade sugary tasteless stuff. It does have a lot of sugar in it but tastes like ROSES and is made of fermented ginger which I guess is pretty fancy. I've ordered it in Flat Iron once and fell in love with it completely, although because of its price tag and sugar content, it's for special occasions only.

If you don't mind Fulham's yummy mummies then Moosh is a perfect place to have a breakfast in. They have the yummiest smoothies, raw juices, bagels, waffles, pancakes, EVERYTHING and recently they opened their second cafe on Carnaby Street so that's pretty exciting. 

This is my crack. Spiced winter red tea by Teapig tastes like Christmas in a mug. Think mulled wine and oranges.
My favourite cafe included in The 2013 London Coffee Guide! 

If you want to know more about my fascinating life of a 40-year-old trapped in a body of a 20-year-old, follow me on Facebook (I've actually started posting something there), Twitter or Instagram. 

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Jak dostać się na staż do modowego pisma? Po prostu zadzwonić do redakcji, licząc na łut szczęścia?

Anonimowy pisze...

Pytanie bardziej personalne:uważasz się za feministkę (w jakimkolwiek stopniu)? Uważasz, że można pogodzić pasję do mody z feministycznymi przekonaniami (pytanie się liczy, tylko jeśli na pierwsze odpowiesz twierdząco)?

Dag'marre pisze...

Wedlug mnie kazda kobieta jest feministka, roznia sie tylko fale feminizmu, z ktorych twierdzeniami sie zgadzaja. To zdrowy rozsadek. Osobiscie najbardziej identyfikuje sie z trzecia fala feminizmu, a z jego wstepnych zalozen wynika kult indywidualizmu - moge byc kim chce, moge interesowac sie czym chce i moge znajdowac przyjemnosc w zakupach i ogladaniu ciuszkow, bo nikt nie moze mi tego zabronic, wpisac mnie w "szablon pustej kobiety" czy "szablon madrej kobiety". Glownym problemem feminizmu jest to, ze traktuje sie go zbyt ogolnikowo, kojarzac z paleniem stanikow czy ekestremami drugiej fali, a to przeciez tak naprawde ruch rozwijajacy sie razem ze spoleczenstwem, pelen sprzecznych opinii i roznych punktow widzenia. Stad tez wydaje mi sie ta stygma sprawiajaca, ze kobiety czesto uzywaja zwrotu "nie jestem feministka,ale...". Jestes, tylko o tym nie wiesz - mozesz nia byc i lubic kiedy facet przepuszcza cie w drzwiach i kiedy cieszysz sie ogladajac pokaz mody! Ogolnie to bardzo ciekawe pytanie, wiazace sie w duzym stopniu z moja praca licencjacka, wiec jesli chcesz kontynuowac dyskusje to jestem bardzo chetna :).

Anonimowy pisze...

W Polsce (i nie tylko) jednak wciąż pokutuje wiele stereotypów dotyczących feminizmu oraz jest jeszcze naprawdę dużo do zrobienia (szklany sufit, brak dostępu do aborcji na życzenie). Nie wiem, czy każda kobieta jest feministką, wydaje mi się, że w Polsce jeszcze nie. Ja sama też najbardziej utożsamiam się z trzecią falą feminizmu i pasja do mody, bądź zainteresowanie kosmetykami nie sprawia, że przestaję się interesować np. polityką. Ale mimo to nie da się nie zauważyć, że wiele mainstreamowych pism dla kobiet wciąż omija tematy związane chociażby z pozycją i sytuacją kobiet, a skupia się jedynie na modzie, urodzie i poradach związkowych, co jest dość przykre, bo później jedynie taki obraz kobiety utrwala się w świadomości społeczeństwa.
ok, mam nadzieję, że trafi do Ciebie ten komentarz, choć daję go pod tyloma wpisami w tył ;)