Gdy w zeszłym semestrze LCF kazało nam śledzić trendy niektórym spodobało się to aż ZA bardzo - no, może nie za bardzo, ale powzięli wnioski (mądrze piszę) i postanowili zamienić swoje odkrycie w coś kreatywnego. Tak było w przypadku mojej koleżanki, która pisząc o kwiatach we włosach (ale bardziej Lana Del Rey niż h&m 9,99 klipsy, które noszę niemodna ja) wciągnęła się w robienie kwiatowych opasek - ŚLICZNYCH kwiatowych opasek. Wiem, bo poprosiła mnie, żebym zapozowała w nich na potrzeby jej, hm, sklepu na ASOS MARKETPLACE.
No jej, weźcie pod uwagę, że jestem po dwóch dwugodzinnych wykładach i wstawaniu codziennie o jakiś nienormalnych porach. Taka unretouched, saute wersja mnie. I wiało. Przez to moje włosy przybrały dziwną formę. Hm.
Oprócz tego Christine sprzedaje też trochę ślicznych vintage zegarków i pierścionków - jako, że jest najdrobniejszą osobą, jaką znam większość z jej kolekcji jest na nią po prostu... za duża. Tutaj mały występ gościnny moich ślicznych rączek.
A gdzie to wszystko? I tu najważniejszy fragment - WŁAŚNIE TUTAJ.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz