wtorek, 8 marca 2011

***

Fashion weeki już się kończą, a mi z wrodzonego lenistwa nie chciało się za nimi nadążać. Jakieś dziwne bakterie czy wirusy zatroszczyły się o to, żebym jednak dała radę to zrobić przed moim przerażającym assessment day na LCF i zesłały na mnie zapalenie krtani. Nie mogę mówić, ale ile mam czasu na robienie głupot!

No to tak z wrodzonego poczucia obowiązku, żebym nadal pamiętała jak się pisze:

W Nowym Jorku zawsze jest bezpiecznie - wiadomo, że jedni zrobią wzory, inni modę uliczną, Marc Jacobs kolekcję z wyraźną inspiracją czymkolwiek, a reszta skupi się na beżach i brązach. No ale, ale, bezpieczna moda też jest potrzebna i zdecydowanie bardziej przyjemna dla oka i gotowa do zaakceptowania przez większą ilość osób niż rewolucyjne i awangardowe pomysły. Kilku moich faworytów:













A tymczasem wracam chorować. Gdyby ktoś miał ochotę na wiosenny update swojej garderoby, tutaj sprzedaję jakieś szmatki, które są na mnie za duże albo których mam za dużo. Buziaki!