Jeśli jesienią śpicie po cztery godziny, bo wzięliście na siebie więcej obowiązków niż jesteście w stanie udźwignąć,wszyscy wokół was po kolei chorują, a wy dalej dajecie radę, to chyba jesteście nieśmiertelni - ja niestety nie sprostałam zadaniu i w dniu mojego piłsudczykowskiego sprawdzianu obudziłam się, po czym hm, umarłam. Ta,chciałabym - umieram teraz, wolno i w cierpieniach. Boże, jak ja nienawidzę bycia chorą (OK, NIE WIEM KTO LUBI, NIEWAŻNE). Miały na was dziś czekać urocze zdjęcia z Natalią, no niestety, może jutro, wsparta cholinexem i gripexem dam radę wysilić się na coś bardziej kreatywnego. Oby!
Tymczasem, choć nie tak obszernie jak obiecywałam, a o wiele bardziej graficznie - The best of NYFW11, wersja zagraniczna, żeby te wszystkie trzy osoby spoza Polski, które od czasu do czasu odwiedzają mojego bloga też zrozumiały:
Buziaki znad sterty chusteczek!
7 komentarzy:
w tej fuksjowej sukience Marca Jcobsa wyglądałabym pewnie jak bezkształtna parówka w namiocie, ale i tak oddałabym WSZYSTKO (no, prawie), żeby ją mieć ♥
Zdrowiej szybko ;)
zdrowiej, bo nie ma kogo oglądać na korytarzu szkoły.
choć rajstopy w kokardki i sukienko tunika to nie było według mnie dobre połączenie.
:)))
Nie pamiętam już nawet o jakich ciuchach mówisz, sor, a co do rajstop - mam tylko dwie pary, więc czasem zdarza mi się modowe faux pas. Brrr, dziwnie być obserwowaną :p
Jakoś dwa-trzy dni temu byłaś tak ubrana i do tego ta sukienko tunika z jakimś widoczkiem, czy co to tam na niej masz.
Świetnie byłaś ubrana w cardigan, legginsy i apaszkę w panterkę.
Z pewnością tak, ale na pewno to nie jest takie złe!
Zresztą postaw się na moim miejscu, widzieć kogoś na blogu, a potem na korytarzu! Brr!
Chociaż nie jest to takie złe.. ;d
marc marc marc, kocham go!
Prześlij komentarz