Ok - jeśli macie jeszcze na tyle cierpliwości, że czytacie mojego wciąż zamykanego i otwieranego bloga (nie mogę się zdecydować czy uważam go za żałośnie beznadziejnego czy nie umiem bez niego żyć), pewnie jesteście choć w malutkim procencie zainteresowani modą (albo chodziliście ze mną do szkoły/jesteście moją rodziną i chcecie się ze mnie trochę pośmiać - spoko, sama też siebie przez większość czasu bawię). Ja kiedyś byłam - i mam nadzieję będę znów, milion różnych spraw przyczyniło się do tego, że ostatnio totalnie wypadłam z obiegu, a bardzo chciałabym przed wrześniem do niego powrócić. Oprócz zupełnie przypadkowych i obrobionych jedną akcją w photoshopie (leń) zdjęć chcę więc tu jeszcze od czasu do czasu popisać - na początku po polsku, później pewnie po angielsku, bo zmuszą mnie do tego, hm, życiowe okoliczności. Do formy wracam więc pisząc o czymś, co ostatnio zmartwiło mnie najbardziej - Abbey Lee Kershaw i jej przemianie z najpiękniejszej dziewczyny świata w, hm, blondwłose zombie?
Wszyscy doskonale znamy Abbey - jest piątą modelką świata, ma przekłuty nos i osiem tatuaży, lubi opalać się topless i hoduje jaszczurkę. Oprócz tego kilka lat/sezonów (pamięć mnie zawodzi) temu każdy, absolutnie każdy jarał się tym, że z pewnością jest w związku z Freją Beha (hm, no cóż, okazało się, że Abbey ma jednak chłopaka, też żałuję, uwierzcie). Słodka buzia, surferski, trochę dziki i bardzo "australijski" (jej, ale stereotypy) look i skłonność do pozowania w baaardzo odważnych sesjach sprawiły, że Abbey pasowała każdemu - i czternastoletnim dziewczynkom chcącym być modelkami i dwudziestopięcioletnim facetom przeglądającym zdjęcia ładnych dziewczyn (nie chcę wiedzieć po co) w internecie. Pomimo niebanalnej, DZIWNEJ urody Kershaw była śliczna.
Abbey baaardzo długo radziła sobie ze swoim sprawdzonym imagem - modeling to jednak dość brutalny biznes - co sezon na wybiegi wchodzi mnóstwo dobrze zapowiadających się, ŚWIEŻYCH dziewczyn, które dzięki tej świeżości właśnie dostają zlecenia na najlepsze kampanie (a jak wiadomo, to udział w kampaniach jest prawdziwym źródłem zarobków modelek). Trzeba się więc zmieniać. A jak najłatwiej? Pamiętacie Anję Rubik albo Freję i ich wielkie ścięcie włosów? Abbey postanowiła je utlenić.
Charakterystyczna uroda Kershaw sprawiła, że w ujęciach poza pracą modelki, no wiecie, w wersji saute wyglądała baardzo niezdrowo, w kampaniach i sesjach zdjęciowych jednak dalej zachwycała, może nie na ten sam, naturalny sposób co kiedyś, trudno jednak oderwać uwagę od taaakich oczu. Chociaż w wersji tlenionej podobała mi się mniej niż w ciemnych włosach uznałam, że pewnie jeszcze kiedyś zmądrzeje i nadal pozostawała moją ulubioną modelką (jedno jej słowo i wzięłabym z nią ślub, a potem zamieszkała na jakiejś tropikalnej wyspie). A potem stało się najgorsze.
Najpierw była okładka japońskiego Vogue'a - żółć, fiolet, dziwaczna poza i okropny makijaż - jedno wielkie nieporozumienie. Abbey wyglądała bardziej jak postać z horroru niż dziewczyna, która dzięki swojemu wyglądowi zarabia setki tysięcy dolarów. No ale, jedna gorsza okładka może zdarzyć się każdemu - w tym wypadku mogliśmy sobie to tłumaczyć tym, że każdemu (grafikom, fotografowi, makijażystom, stylistom i wreszcie samej Abbey) zdarzyła się wpadka. No cóż, bywa.
A potem przyszła kolejna, utrzymana już w zupełnie innym stylu okładka - to the Journal i Abbey bez makijażu, z kromką chleba w ręce wyglądająca jak żywcem wyjęta z filmu o narkomanach żyjących na jakimś dworcu, ostatecznie dziewczyna chora na białaczkę. Wiem, że zdjęcia utrzymane w takiej konwencji są teraz szalenie modne, hipsterskie, etc., też czasem lubię na nie popatrzeć, ale to już wyjście daleko poza konwencję sesji zdjęciowej. Abbey Lee wygląda na NAPRAWDĘ chorą i potrzebującą pomocy Sami spójrzcie.
A więc what's wrong with you, Abbey? No co, co jest nie tak? Zrób sobie małą przerwę, zjedz coś i wyjedź na wakacje na jakieś tropikalne wyspy, bo w innym wypadku naprawdę wszyscy przestaniemy cię kochać...
Zdjęcia mam z: http://abbleekershaw.tumblr.com/ i Fashion Spotu.
7 komentarzy:
O wiele bardziej wolę ją w wersji z ciemnymi włosami :/ przez te tlenione wygląda mi też na dużo starszą
Nigdy nie interesowałam się Abbey, ale tekst bardzo mnie zaciekawił :)
Przed zmianą kolorku wyglądała jak dziewczynka, teraz przypomina po prostu kościotrupa! Ale ja i tak wolę polskie modelki, ostatnio Z. Bijoch-zapowiedź najnowszej kampanii LV (F/W 11)meega!
Zuzia Bijoch jest PRZEcudowna :D. Totalnie jaram się też Maddie Kulicką, a z zagranicznych modelek chyba najbardziej aktualnie Bambi, ale to się zmienia przynajmniej pięć razy dziennie ;p
my z abbey mamy te same etapy: najpierw etno-dlugiewlosyfredzel-styl chic, a potem jestemchory-oblalimniewybielaczem-chic, z ta roznica, ze
a) ona chudnie, ja tyje
+
ona w tej nie-wybielonej wersji jest superfresh i UNIQUE, a w tej wybielonej jest jak wysuszona pieczarka :< Karl musi dać jej jeść.
PISZ!!!- im więcej tym lepiej. Świetny, interesujący tekst pisany lekką ręką (przynajmniej tak jest w odbiorze). Brawa
pomijając fakt, że w kwestii wizerunku Abbey ma mało do powiedzenia, uważam, że teraz wugląda wspaniale. bardzo glamour i bardzo feszyn
Prześlij komentarz