czwartek, 25 października 2012
I don't kid myself about happy endings
Tak, żyję, pracuję, uczę się i jednocześnie próbuję mieć jakiekolwiek życie towarzyskie - dlatego tak mało tu zdjęć mojej mordki. Póki co, próbuję być bardziej pracowita, więc zarzucę was dzisiaj niezwykłą ilością zdjęć - wystawa Tima Walkera (ludzie robiący zdjęcia zdjęciom ipadami to najśmieszniejsza rzecz tego tygodnia) + Brixton market, gdzie jak się okazało ludzie nie biegają z nożami na wierzchu, a jedzenie jest pyszne. Buzi.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 komentarze:
świetnie wyglądasz, rozwijaj się dalej :)
Skąd jest ta genialna spódniczka? Marzę o takiej. I o tym żeby nie wyglądać w niej jak dwunastolatka, która uciekła z baletu.
jak to miło że żyjesz! już miałam o to pytać
Prześlij komentarz