Najlepsze rzeczy są w życiu za darmo - szczególnie jeśli w grę wchodzą świnki, króliki i owce.
Witam was najpiękniej w tę Polską Niedzielę (brzmi oficjalnie i poważnie, kiedy jest z wielkiej litery):
Hackney City Farm - ta nazwa przewinęła się przed moimi oczami kilkukrotnie, ale zazwyczaj traktowałam miejsce, które kryje się za nią jako brzmiące cudownie, ale będące pewnie przynajmniej półtorej godziny drogi od domu z jazdą metrem życia obejmującą overground (nadziemna wersja metra, obsługująca głównie wschodni Londyn i przedmieścia). Wszystko zmieniło się jednego pięknego wieczora, który zapamiętam do końca życia. Po dość intensywnym, słonecznym tygodniu, który minął mi aż za szybko usiadłam przed komputerem, żeby poszukać miłego miejsca na długi spacer w piątek. Z ciekawości weszłam na stronę farmy.
Jasność.
Okazało się, że Hackney City Farm znajduje się dziesięć minut na piechotę od stacji Bethnal Green, zaraz obok słynnego i bardzo, hm, 'blogerskiego', Columbia Road. Transport For London dumnie ogłosiło na swojej stronie, że podróż na Bethnal Green zajmie mi 30 minut i jedną, szybką przesiadkę. Na dodatek to strefa druga = zero idiotycznych dopłat. Wszystkie plany na następny dzień stały się jasne.
Ok, wszystko pięknie, ale czym jest właściwie miejska farma w Hackney? Uwaga, uwaga, teraz będzie encyklopedycznie, mądrze i PR-owo.
Hackney City Farm została założona w 1985 w prostym celu przybliżenia lokalnej społeczności, a przede wszystkim dzieciom, realiów życia na farmie. Infrastruktura, z której farma obecnie korzysta pochodzi aż z początku dziewiętnastego wieku, kiedy to zabudowa służyła do, hm, bycia farmą. Niezbyt oryginalnie, prawda? Na cale szczęście, później robi się interesująco: w latach 1880-1930 działał w tym miejscu browar, a później, jak to później, milion różnych przedsięwzięć i pomniejszych firm, które doprowadziły budynki do, cóż, niezbyt reprezentacyjnego stanu.
I tu pojawia się myśl społeczna, tu pojawia się walka o dobrobyt dzieci, tu pojawia się wschodniolondyńskość nie będąca jeszcze wschodniolondyńskością - powstaje Hackney City Farm i trwa do dziś.
A jak jest dziś? Dziś jest może odrobinkę bardziej pretensjonalnie z modnymi mamami, warsztatem rowerowym i Frizzante - kawiarnią przygotowującą posiłki z lokalnych składników, ale też cudownie brudno i relaksująco. Dookoła WSZĘDZIE spacerują kury, świnie śpią na słońcu i tylko odgłosy samochodów nie pozwalają zapomnieć, że jesteś tak naprawdę 10 minut drogi metrem od City, jednego z kilku finansowych serc Londynu.
Oprócz samych walorów podziwiania zwierzątek, Hackney City Farm organizuje też różne warsztaty i prelekcje - wszystkie szczegóły dostępne są na ich stronie internetowej, na którą odsyłam was po więcej informacji i zostawiam z pięcioma minutami moich reakcji na widok zwierząt i jako zachętą, cytatem z vloga: "bardzo mi się podoba, bo jest tu dużo kur".
Ps. Korzystając z okazji, chciałabym też zwrócić waszą uwagę na rodzącą się gwiazdę internetu, która zasabotowała odrobinę to wideo porównując mnie do świni i krzycząc "JA, JA CHCĘ FILMOWAĆ", za każdym razem, kiedy wyciągałam aparat. Konrad, dziękuję, od dziś będziesz na zawsze w sercach milionów moich czytelników
Hackney City Farm
1a Goldsmith's Row
London E2 8QA
Metro: Hoxton, Bethnal Green
Stroj Farmera |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz